O Boże, Piniaco przetłumaczyła "Soundless voice" ;__; <wzruszenie>
A ja nie mogę odtworzyć! Q^Q <rozpacz>
Dobrze, ogarnij się i zaczynaj:
Pamiętacie mojego aloesa? :3
Powiedzmy, że dość szybko oczyściłam go z kurzu i ucięłam z 2-3 liście.
Wzięłam miarkę, każdego lista rozcięłam przez środek(góra i dół) i pozbyłam się miąższu. Przyznam, że gdy wydrążyłam środek wilgotne ręce zaczęły mnie szczypać.
Do specyfiku dolałam wody i "dodałam" zużytych liści, zakręciłam i na noc zostawiłam w zimnym/chłodnym miejscu.
Czemu?
By sok z liści puścił do końca.
Gdy myłam głowę wzięłam tą mieszankę, wyjęłam liście i dolałam sok z cytryny. Do całości dolałam wody. Tą dość bardzo rozcieńczoną mieszankę wylałam na włosy jako ostatnie płukanie.
Aloes nawilża i lekko usztywnia włosy(czym więcej tym bardziej). Wyczytałam także, że działa przeciwłupieżowo i przeciwzapalnie. Wyrównuje Ph.
Cytryna domyka łuski włosów, przywraca skórze głowy naturalne Ph(niby rozjaśnia :3). Ale uwaga: Może wysuszać.
Wydaje mi się, że całość rozcieńczyłam, aż za bardzo... Ale cóż, bałam się, bo aloes w zbyt dużej ilości może "spalić" mi włosy.
Zdjęcia:
Zużyty aloes.
Przyznam, że nie jestem pewna, lecz to jest chyba przed i po nocy... Nie wiem...
Po dodaniu cytryny roztwór zmętniał.
Zrobiłam sobie także aloesowy tonik(hydrolat).
Wzięłam miarkę.(dość dużą), zaznaczyłam gdzie jest 10ml-> ponieważ minimum to chyba jakieś 50ml i zaczęłam(muszę kupić mniejszą, bo nie wierzę, by to było naprawdę 10 :/). Za drugim razem sięgnęłam po łyżeczkę(ułatwienie) i nią oczyszczałam listki z miąższu, tylko na końcu przejeżdżałam paznokciami(mniej się zmoczyłam i wgl.).
Tego soku chciałam wziąć 10ml i... ponad 50ml wody, przegotowanej(acz zimnej), z filtra. Czemu ponad(choć niedużo)? Bałam się troszkę uczulenia. Choć roślinka ta goi ranki i wypryski... MOŻE UCZULAĆ!!!
Zdjęć szklanki, którą trzymałam w lodówce(!) brak.
Przydatność toniku: tydzień. Aloes posiada naturalne konserwanty.
Taka zimna miksturka z rana naprawdę budzi.
Ah, jak się używa?
Zwilżamy płatek kosmetyczny i przemywamy buzię :3.
I znowu do lodówki.
ciekawe :D ja miałam aloes, taki malusi, ale ... ale się ususzył. I nie wiem gdzie jest :(
OdpowiedzUsuńu mnie kwiatki sobie nie radzą, dlatego mam ekstrakt z aloesu ;)
OdpowiedzUsuńobserwuję i zapraszam do tego samego
Już poprawiłam link Lili. :)
OdpowiedzUsuńMam aloes ale bardzo malusi, jeszcze musi urosnąć troszkę zanim zacznę go "wykorzystywać" :)
OdpowiedzUsuńDodaje do obserwowanych i zapraszam do tego samego u mnie. Miło by było zaprzyjaźnić się blogersko :)