Szukasz?

czwartek, 20 września 2012

Gdy rodziców nie ma w domu...-maseczka, drożdże, czerwona herbata, zakupy...


To panienka szaleje ;3

Maybe I'm Your Mr. Right

Ah, efekt oczyszczania główki rumiankowym szamponem:
Dzień po na przystanku(przyjaciółka robiła)... W czasie drogi i poranka jeszcze dosychały^^". Potwornie poplątane-cóż, norma.

Zrobiłam sobie maseczkę na twarz... Jak? Zaczęłam czytać i w końcu spisałam parę składników z różnych maseczek i... Wyszło mi za dużo xD. Polecam, lecz dawajcie małe łyżeczki^^".
-jajko(całe)
-miód
-cytryna
-jogurt naturalny
-mleko.
-cukier(malutko)
-użyłam mąki skrobiowej do zagęszczenia^^'(duuużo xD)
Cóż, bardzo ładnie ściągnęło mi pory ;3. Buzia była gładka, miękka, nawilżona. 10-15 minut i zmywamy ;3. Jeśli nałożysz dużo zapach jajka przeważy(mi przy większej ilosci przeszkadzał), lecz normalnie był tylko lekko wyczuwalny. W miseczce bardziej wyczuwałam jogurt.
Z twarzy nie spływa. Po zaschnięciu(i w czasie) ma się uczucie ściągania, w odrabianiu lekcji mi nie przeszkadzała ;3. Zapachu też w tym czasie nie było zbytnio czuć, a wąchanie żelatyny na buzi nie należało do najprzyjemniejszych doświadczeń.

Na włosy też próbowałam coś sobie zrobić... Cóż, niestety było to zbyt wodniste i zmyłam po minucie czy dwóch... I tak spłynęło i zmoczyło mi ręcznik :/. Skłonności do przesady?
Ah, zanim zastosowałam tą maseczkę spróbowałam przepisu żelatyny z mlekiem... Nie dość, że trudno się ją nakładało, to... ściąganie nie należało do przyjemnych, a jakiś efektów nie widziałam :/. Lepiej było z jajkiem.

Od 17-stego(dzień po oczyszczaniu-> zdjęcia są z tego dnia) piję czerwona herbatę i porwałam się na drożdże. Piję 1/6 na raz. Jak to wygląda? Gotuje wodę, zalewam drożdże, przykrywam talerzykiem, po chwili zalewam herbatę, przykrywam. Po 5-ciu minutach odkrywam czerwoną, pozbywam się fusów[mam kubek z przykryciem i takim "sitkiem"(nie wiem jak to nazwać), które to ułatwia] i piję. Kiedy przypomnę sobie o drożdżach... Cóż,t o zależy, raz dodałam mleko i dolałam drożdże, następnego dnia nagrzałam trochę wody, dolałam i dodałam cappuccino. Następnego z wodą dodałam kakao i cappuccino(nie specjalnie, po prostu automatycznie wzięłam kakao... Przy, którym drożdże nie smakują zbyt fajnie-> kawa wygrywa, choć i tak bardzo je czuć) i wodę :3. Wodę, którą "gotowałam" drożdże przelewam wraz z nimi do napoju. Nie widzę sposobu ich rozdzielenia i chyba nie jest to konieczne(nigdy nie wpadłam na wzmiankę o tym ;3). Ciekawe czy podziałają *-*.
Pierwszy dzień-> "Dziwnie to wygląda o-o"
Ah, jeśli ktoś chciałby pić czerwoną herbatę, ale boi się smaku: Można się przyzwyczaić. Mi po 1-2 razach po prostu przestaje przeszkadzać ;3. Nie jest zły... Jedyna zła rzecz to to, że specyfiku starczy mi jeszcze na 1-3 razy(pijałam ją od czasu do czasu wcześniej).

Kolejny punkt to zakupy:
-3 gumki 2 rodzajów(Prócz żółtej miałam jeszcze czarną tego samego rodzaju-> mimo, że łatwo ją zerwać, zepsuć nie ma żadnych metalowych części, które zawsze rwały mi włosy-> czemu nie ma jej na zdjęciu? Rano przypomniałam sobie, że mam wf, chwyciłam ją... I już jej nie znalazłam. Ćwiczyłam z rozpuszczonymi włosami... Szukałam jej w każdej przegródce, nie ma, a wypakowuje torbę codziennie, szukałam jej nawet w spodniach. NIE MA!)... Mam nadzieję, że ta z plastikowym łączeniem nie skrzywdzi moich włosów, lecz nawet tamta Pani powiedziała, że nie. (wierzyć? Nie powinno ciągnąć, a powinno być mocniejsze od tej żółtej-> którą wystarczy za mocno pociągnąć i już...)
-Wsuwki do włosów. [gdy spinałam włosy spinką je wsuwałam przy uchu, by jakoś ujarzmić niesforne kosmyki. Ostatnio wzięłam jedną i grzywkę spięłam(mimo opaski i tak parę kosmyków zawija się i idzie do przodu)]

Dzisiaj:
TADAM! xD
Olejek dodałam do mojej mieszanki dwóch domowych olejków... I użyłam do OCM(mój trochę różni się od typowego)-> opisze kiedy indziej.


Co ja jeszcze miałam:
-opiszę czemu do maseczki użyłam właśnie takich składników.
-opiszę czemu czerwona herbata ;3
Czemu?
-O drożdżach i olejku(Oleju) rycynowym możecie przeczytać gdziekolwiek indziej, dużo tego jest... A ja napiszę... Lecz nie jest to takie niecierpiące zwłoki ;3. Jak nie możecie wytrzymać-> google lub inny blog(wątpię byście miały problem z szukaniem-> http://www.youtube.com/watch?v=iAHQ2f2lSpg w tym filmiku Pani trochę o nim powiedziała, jeśli nie chcecie słuchać tego co jest przed zacznijcie od 1:55)

Zacznijmy od herbaty(Pu-Erh):
Na pewno słyszałyście o tym, zę pije się ją, by się odchudzić(brzuszku, spadaj! Q.Q), ale nie tylko! 
Specyfik ten pochodzi z Chin, naturalnie ma bardzo silny, gorzki smak, lecz w sklepach zwykle widzimy dopisek "o smaku cytrynowym"(ja tak mam, a skład brzmi tak: "Herbata Pu-Erh, aromat". Nieskomplikowane, prawda? :3 Plus!)-> dodaje się do niej takie aromaty, by złagodzić smak. Pochodzi z tej samej rośliny co herbata czarna, lecz zawiera dużo więcej mokroelementów.

A właściwości(?):
-wspomaga pracę wątroby - skutecznie walczy z nadwagą
-obniża poziom cholesterolu
-pobudza procesy trawienne
-zapobiega powstawaniu agresywnych związków tlenu - wolnych rodników
-łagodzi skutki spożycia alkoholu
-wzmacnia organizm
-zmniejsza wchłanianie tłuszczu w jelitach
-pobudza mikrokrążenie
-poprawia pamięć
-obniża ciśnienie
-uspokaja

"Spośród wszystkich herbat(...) zawiera najwięcej związków mineralnych i mikroelementów oraz teiny, manganu, wapnia, fluoru, olejków eterycznych i białka(...) reguluje działanie układu pokarmowego(...), poprawia krążenie".
Wikipedia+etykietka.
Ja piję liściastą "SIR ROGER", pomarańczowo-czerwone pudełeczko z dużym napisem "PU-ERH" ("o smaku cytrynowym"-mniejsze, "Oryginal China Tea"-jeszcze mniejsze i ledwo widoczne), dwoma cytrynami na zdjęciu i kółeczkiem z boku na którym widnieje napis " "zawiera naturalne antyoksydanty". Jakby ktoś był ciekaw ;3. Ah, w prawym górnym rogu jest jeszcze gwarancja jakości-tym samym ledwo widocznym druczkiem co "Oryginal...". 100g.


Maseczka: 
-Miód- Jest bogaty w antyoksydanty, które doskonale wpływają na kondycję skóry. Świetnie utrzymuje również odpowiedni poziom nawilżenia skóry".
-Mleko- "Przede wszystkim wapń, który jest budulcem kości i zębów, który wraz z witaminą C bierze udział w syntezie włókien kolagenowych, więc ujędrnia skórę. Do tego lipidy, które zapobiegają odparowywaniu wody, dzięki czemu skóra jest gładka, miękka i nawilżona. Poza tym białko, które jest podstawowym budulcem naszego ciała - także włosów i paznokci! Jakby tego było mało, zbawienny wpływ na naszą urodę mają także zawarte w mleku nienasycone kwasy tłuszczowe, które zapobiegają przesuszeniu skóry oraz kwas mlekowy, który potęguje produkcję kolagenu i usprawnia przemianę materii, która, jak wiadomo, im wolniejsza, tym bardziej odbija się na wyglądzie ciała."  (lula.pl)
-jogurt-Zawiera witaminę B2 i B12, proteiny mleczne i biopierwiastki (wapń, cynk, fosfor). Jogurt głęboko nawilża skórę, zapobiega utracie jej elastyczności, odżywia i regeneruje.
-jajko-Żółtko bogate jest w ważne dla naszej cery witaminy A, B i E oraz minerały, jak: jod, żelazo i fosfor. Białko natomiast ma właściwości ściągające i odmładzające. Dodatkowo jajko to jeden z naturalnych przeciwutleniaczy, o właściwościach zmiękczających, odżywczych i nawilżających.
-cytryna-Zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry, pomaga w walce z trądzikiem i przebarwieniami. Kwas cytrynowy - usuwa plamy i przebarwienia. Flawonoidy - pomagają zachować dłużej młodą i gładką skórę. Fitohormony - dzięki nim skóra jest napięta, sprężysta a zmarszczki pojawiają się o wiele wolniej. Więcej tutaj: http://www.spa24.pl/cytryna-w-kosmetyce.html
-cukier- odsyłam tutaj: http://urodelka.pl/cukier-nie-tylko-do-peelingu/ choć cukier dodałam przez przepis na maseczkę oczyszczająca zawierająca jedynie go i wodę :3 (o, mam! http://lula.pl/lula/1,95647,7877079,Maseczki_domowej_roboty_cz_2.html )
-mąka ziemniaczana(skriobiowa)-mąka dodawana jest do składu wielu popularnych maseczek, a na jej bazie robione są specyfiki łagodzące podrażnienia skóry i oparzenia. Do tego, wykorzystywana jest również jako dodatek do niektórych antybiotyków.-> samą mnie to teraz zdziwiło O.O choć coś mi ta nazwa mówiła...

Wszystko?
Chyba tak. (uf) Rodzice wracają jutro... Ciekawe jak będę pić te drożdże-> kłopot tkwi w krzywym patrzeniu mojej drogiej rodzicielki na wszelkie "dziwne" eksperymenty.

Pozdrawiam!

sobota, 15 września 2012

Eksperyment blondynki



Nie pisałam dobrą chwilę, zainteresowanie włosami mi nie przeszło, ale cóż: Zaczęła się szkoła, a ja po 7 czy 8 godzinach czuję się wykończona, odrabiam lekcje, posiedzę chwile przed komputerem, idę się myć i spać... W tym często jestem niewyspana... Nie mam weny na pisanie, nawet w tej chwili boli mnie głowa... Cóż, wczoraj chciałam się zdrzemnąć, położyłam się i obudziłam po 23... Nie mogąc się ruszyć. Mimo snu byłam wykończona i szybko znów zasnęłam(bez wstawania, ruch ręką był wyczynem). I spałam do 10. Nie chce myśleć o tym, że to dopiero początek.

Opowiem wam o pewnym eksperymencie a'la nauczka. Zmieszałam ze sobą pewne składniki(cóż, było ich trochę... I próbowałam dwa razy)... Ważne jest to, że jeden z nich lekko podgrzałam dla lepszego efektu, a chciałam wymieszać z tym jajka. Nawilżyłam włosy wodą i... Konsystencja nie nadawała się do nałożenia. Zrezygnowałam z jednego składniku i spróbowałam znowu. Nałożyłam trochę(dotkniecie tej mieszanki nie było zbyt przyjemne), lecz coś mnie tknęło. Szybko wzięłam się za spłukiwanie włosy co zajęło mi dobrą chwilę. To co zostało wylałam. Na jednym z blogów przeczytałam, że nie ważne jest czy dodasz samo żółtko czy z białkiem. Dodałam z białkiem i przy czesaniu, które odbyło się po lekkim przesuszeniu(owinięcie ręcznikiem włosów na parę sekund) trochę go wyczesałam. Nie było tego dużo, lecz... Nie wszystko można ze sobą mieszać... Na pewno trzeba uważać na substancje, które tężeją pod wpływem ciepła T^T'. Odtąd bardziej uważam na jajka... I już zawsze będę oddzielała! Białko... Ma ohydną jak dla mnie konsystencje, jest nieprzyjemne w dotyku.
Tak, to moja pierwsze nieprzyjemna przygoda. Oby ostatnia. Wolę się uczyć na błędach innych... Choć najlepiej, gdyby takowych w ogóle nie było.

Co z reszta pielęgnacji? Jak pisałam jestem "odrobinę" zmęczona. Staram się myć włosy co środa i niedziela i przed tym nakładam na nie odrobinę oleju(naprawdę odrobinę, lecz nawet, gdy moczę tylko palce, rozmasowuje to i wcieram moje włosy wyglądają na naprawdę tłuste i obawiam się, że nawet taka ilość to przesada! Ta ilość wystarcza mi tylko na fragment, więc robię to dwa razy-raz dolne partie, potem wyżej i głowę.), włosy myję odżywką i nie jestem pewna czy powinnam po tym jeszcze nakładać maskę(coś mi mówi, że tak). Spinam je gumka i idę spać z mokrymi(raz myłam późno i przed szkołą musiałam je lekko podsuszyć).

Jestem świadoma, że nie jest to zbyt dużo... Aktualnie zastanawiam się nad kuracją drożdżową(co do której miałam wątpliwości, bo drożdże przyspieszają porost, a na tym mi nie zależy)-przeczytałam, że zapobiegają też wypadaniu.
Moje myśli zaprząta też to czy szampon rumiankowy z "barwa ziołowa" będzie w stanie oczyścić moje włosy... Pozytywne opinie, które czytałam napawają mnie nadzieją :3.


Ah, miałam jeszcze jeden dość bolesny wypadek i mówię wam: Nie śmiejcie się z dziewczyn, które rozpaczają, gdy złamią paznokieć!
Zapuściłam je bardzo ładnie i co? Pierwszy wf, próbowałam odbić piłkę, a ona przeleciawszy nade mną złamała mi paznokieć... do krwi :/. To naprawdę boli! A moje wypiłowane do odpowiedniej długości paznokcie... Cóż... Jakoś mi tak przykro! Q.Q (prawie tak jak po tym, gdy onet zbuntował się przeciw mnie i skasowal cały rozdział...)

Huh... Pozdrawiam? Idę się myć... Może zasnę.

poniedziałek, 3 września 2012

Laminowanie włosów żelatyną.

O tym zabiegu zrobiło się ostatnio głośno, więc zamiast niepotrzebnie pisać odeśle was tutaj:
<wizaż>
<Miss Fashionistka>

Przepis:
-3 łyżki gorącej wody
-1 łyżka żelatyny
-0,5 łyżki odżywki do włosów

Praktyka?

Koło 16 wzięłam odrobinę oleju i posmarowałam nim włosy. Czytałam o przeproteinowaniu i się trochę zlękłam. A, że można tego uniknąć przez nawilżanie włosów(hej, pisze co pamiętam ;3) to zrobiłam to co wydawało mi się poprawne. Olej nalałam na rękę, roztarłam go i... Dotknęłam tym włosów. Wmasowałam. Wszystko poszło na dół, bo na górę moje ręce były już "puste". Przechyliłam butelkę i tą kropką(przytrzymałam butelkę przy skórze, wiec dużo nie wylałam), która mi została potraktowałam włosy przy głowie.

O 21:30-40 zagotowałam wodę w czajniku i zaczęłam.
Wlałam wodę, dodałam żelatynę i zaczęłam mieszać. Wydało mi się, że tego specyfiku jest ogólnie mało i nie chciało się rozpuścić, wiec dodałam jeszcze z pół/ćwiartkę łyżki wody. Nie pomogło. Wzięłam miseczkę i wsadziłam do mikrofalówki. Podziałało ;3.
Odłożyłam miseczkę na bok.Włosy myłam odżywką(już nie OMO). Przed wyjściem wycisnęłam włosy z wody(wystarczyło je lekko ścisnąć i już poleciało), owinęłam je ręcznikiem. Do ostygniętej mieszanki dodałam pół łyżki maski "Placenta" z Kallos.  45 minut, nie? To nie jest tak krótko, a jak czytałam(zanim się za to zabrałam przewertowałam mnóstwo wpisów na ten temat-niektóre czytałam po parę razy z dnia na dzień i jeszcze tuż przed przepis sobie powtórzyłam, żeby nie było uchybień) niektóre dziewczyny używały maski i nic złego się nie stało. Wymieszałam specyfik(żelatyna chyba ostygła trochę za mocno-tak mi się wydaje... Za długo się myję? ;3) i nałożyłam na włosy. Dużo kosmyków zostało mi na palcach :/. Kiedy miseczka została już dokładnie oczyszczona(jak dla mnie było tego mało. Kusiło mnie, żeby dać 6 łyżek wody i dwie żelatyny, ale się bałam) owinęłam ją folią, to ręcznikiem i czekałam. Z duszą na ramieniu, bo zaczęła we mnie wzrastać panika-> A jeśli zrobiłam coś źle, a jeśli się za bardzo posklejają, a jak źle spłukam, a jak stanie sie z nimi coś złego(?!). Kiedy nastał czas pobiegłam do łazienki, zdjęłam wszystko i płukałam dość długo w zimnej wodzie. Zaczęłam myśleć, ze źle nałożyłam, bo kosmyki nie były takie gładkie... W każdym razie nie wszędzie. Tego chyba naprawdę było za mało... Osuszyłam włosy ręcznikiem(nie trę, ręcznik sam szybko wchłania wodę), związałam w koka i poszłam spać. Rano moje włosy wydawały mi się jeszcze lekko zwilgotniałe, acz suszenie ich byłoby głupotą(na to były już za suche).


Aktualnie siedzę w koku. Wydaje mi sie, że lekko zwiększyły swoja objętość. Są gładkie(w każdym razie z wierzchu, bo w środku zdarza sie o coś zaczepić palcem), nie tak suche(miękkie?)... No i mimo pogody nie puszyły mi się(choc czasem dłonią sprawdzałam). Choć nie padało lekko pokropywało, więc mój lęk był uzasadniony ;3.
A jak wyglądają moje włosy? Nieprofesjonalne zdjęcia by Ai:
Rano:
Śpieszyłam się^^'

Po powrocie:
NIE ROZUMIEM czemu one wydają się rudawe!! Nie są! Q.Q

A co do żelatyny... Będę to od czasu do czasu robiła. Nie za często, bo nie można... Lecz od święta czy coś... Nie zaszkodzi ;3.

sobota, 1 września 2012

Spóźniona środa+planowanie przyszłych poczynań

Mam nerwy. Byłam z koleżanką w czwartek na dworze i chciałam, by zrobiła mi zdjęcie włosów. Zrobiła. Mimo upomnień do tej pory mi ich nie przesłała :/. A komputer ma sprawny, więc... Grrr~~.
Ale co zrobiłam w środę? Już, już:
<tu znalazłam> Wykorzystałam rozjaśnianie włosów miodem ;3. Tak, moim celem nie jest zapuszczenie włosów(choć nie mam nic przeciwko, by szybciej rosły). Głownie chodzi mi o to, by przestały i tak wypadać(działa? Czyżby wypadały przez brak protein?) i jakoś wyglądały... Chciałabym je rozjaśnić! Tęsknie za prawdziwym blondem! Bo tern biały to znam tylko z opowieści... Sprężynek jak kiedyś też nie będę miała, acz... Dobra, wróćmy do tematu!
Potrzebne były
-miód
-Prosta bezsilikonowa odżywka. (której nie posiadałam, ale i tak nie zrezygnowałam)
 (wiem, miseczkę mam śliczną)


Tak jak pisze Anwen zmieszałam miód i odżywkę w proporcji 1:2.
Wymieszałam 2 łyżki miodu z 4 łyżkami odżywki (i ją wykończyłam ;3)
Mam włosy poza ramiona, więc uznałam, że 3 łyżki całej mieszanki to jednak za mało(9 to stanowczo za dużo).

Zmoczyłam włosy i nałożyłam to przed osiemnastą(byłoby wcześniej, acz ktoś się chciał spotkać-> tak, ten sam ktoś kto następnego dnia zrobił zdjęcia i mi nie dał=-='). Chyba koło 20 wzięłam jajko i nie zmywając tego nałożyłam żółtko. Ot, tak, samo. Koło 21 zmyłam i wymyłam włosy. Próbowałam je czesać na mokro. Zebrałam ich dość dużo... Acz zwykle było więcej-> jakiś postęp jest.
Jak zwykle poszłam spać z mokrym i związanymi. Rozjaśnienia nie zauważyłam. Tak, wiem, trzeba to robić systematycznie... Acz, już na mnie nakrzyczano, że miód drogi, a marnuję. Pf, kupię sobie xD.
Na razie zainwestowałam w odżywkę bez spłukiwania "Naturia-miód i cytryna" z Joanny, którą chyba wzrokowo zapamiętałam z blogów, które przeglądam(i ciągle odnajduję nowe).
Kupiłam też szampon rumiankowy z "Barwy ziołowej". Koło niego stał inny zapamiętany, acz... Ten jest przeznaczony do włosów jasnych i "Siła odżywczych składników regeneruje zniszczone włosy, zapobiega ich łamaniu i wypadaniu".. Hm, do tego przy szamponie pisze "bez silikonu". To chyba dobrze, nie? ;3
Zastanawiam się nad myciem włosów odżywką i czy ta którą kupiłam będzie dobra... A szampon odpowiedni do "oczyszczania" co dwa tygodnie. Oby!!
W niedzielę spróbuję żelatynowania... Laminowania włosów żelatyną, o.
Czytam o porowatości i mam dość X.x. Co za dużo to chyba niezdrowo, a robię to od paru dni. Moje włosy łatwo się moczą, acz chwilę po tym... Jak np. wychodzę z wody i zbieram je, by owinąć ręcznikiem wydaja mi się szorstkie, suchawe, nieprzyjemne w dotyku... Uh~~. Coś mi mówi, ze są wysokoporowate. Testu na razie nie chce robić, bo musiałabym zrezygnować z odżywki(i musiałabym to zrobić po dniu szkoły, bo w dzień nie chce mi sie myć, a przed nie zdążę). Proteiny dobrze się u mnie przyjmują... Tak sądzę, lecz w niedziele nie zrobię sobie tej maski "przed". Żelatyna raczej wystarczy. Nie przesadzajmy...
Myślę nad olejami... I to myślę już od początku i mimo chęci nie mogę żadnego wybrać... Olej kokosowy jest podobno dobry, ale różnie się przyjmuje. Ehhh, pożyjemy zobaczymy.
Żeby się z tą żelatyną udało Q.Q. W poniedziałek rozpoczęcie... Jak mi włosy zrobią psikusa to cały dzień będę miała nieudany. Deszczu! Nie padaj! Włosy! Nie puszcie się!, nie odstawajcie! Trochę dyscypliny!

Zdjęć dalej nie dostałam=-='. Irytacja wzrasta~.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...