Szukasz?

czwartek, 30 sierpnia 2012

Recenzja lakieru-odżywki do paznokci "Eveline-paznokcie lśniące i twarde jak diament"

  
Lakier ten dostałam od mamy w wakacje... Cóż, biorąc pod uwagę moje doświadczenia z odżywkami nie byłam nastawiona na zbyt spektakularny efekt.
Jakiej poprawy można się spodziewać przy miękkich, cienkich matowych, słabiutkich i rozdwajających się paznokietkach(Zniszczonych/w tragicznym stanie-> po prostu)?
Ten lakier udowodnił mi, ze wielkiej ;3.

Stosuje się go przez trzy dni. Każdego nakłada nową warstwę, czwartego zmywa. Pociągnięte nim paznokcie nie są białe(nie bać się xD), a uzyskują delikatną jasną powłoczkę(mleczną?). Ładne ;3.

Użyłam jej od razu i po trzech dniach zmyłam. Jeden dzień przerwy i znowu. Potem odłożyłam na jakiś czas dla czerwonego koloru. Cztery dni temu zmyłam go i znów użyłam odżywki... Acz muszę zaznaczyć, że nawet mimo użycia normalnego specyfiku widać było, że odżywka naprawdę wzmocniła mi paznokcie.
Konkretniej?
-Są twardsze
-Nie łamią się
-Nie rozdwajają
-Nie pękają
-Dość szybko mi urosły(zapuściłam je-sukces)
-są elastyczniejsze(już tak nie bolą, gdy je dotknę, lekko nagnę-> piłowanie przez moją koleżankę, która robiła to szybko, mocno i dość niedelikatnie było bo-le-sne!)

Minusy?
-Spotkałam się z opiniami, że po nałożeniu tego lakieru paznokcie i skórki pieką. Szczerze? Jestem zdziwiona, bo u mnie nie miało to miejsca. Ot, zwykły lakier. Skórek nie zabezpieczałam i też nie widzę jakiegoś pogorszenia(choć nigdy nie były za piękne- może dlatego? ;3)
-Ah, natknęłam się też na to, że po zużyciu połowy buteleczki lakier gęstnieje i do niczego się nie nadaje. Hm, ja mam jeszcze trochę więcej, acz... Słyszałyście, że gdy kosmetyki trzyma się w lodówce to lepiej się trzymają? Moja mama trzyma na drzwiach parę lakierów(z 3-4), dołożyłam swój. Jego stan jest taki sam jak na początku... Do tego staram się mocno zakręcać. Powietrze na pewno dobrze nie działa. Przedtem trzymałam w szafie(chłodne, zacienione miejsce). 
-Ah, może to moja niecierpliwość, lecz mimo, ze szybko schnie ja zawsze potem zauważam, że jakoś mi nie dosechł i jakoś naruszyłam tą idealnie gładka warstwę(ale zwykle tak lekko, ze tylko mi to przeszkadza i tylko ja zauważam->pedantka ;3)
-Zapach? Który lakier-odżywka ładnie pachnie? Zresztą ja nawet jak maluję to za bardzo mi to nie przeszkadza(w ogóle). Nie zwracam uwagi na takie rzeczy ;3. Acz, jeśli ktoś lubi wąchać świeży lakier może to go odstraszyć(jak o tym przeczytała, wzięła i powąchała-A fu!). Na paznokciach już nic nie czuć, więc dyskomfort jest tylko chwilowy.
-Nawilżenie?Przyznaję, że nie zauważyłam. Suche nie są o.o'

Przyznam, że powłoczka naprawdę zostaje. To chyba plus, acz jeśli ktoś męczy się ze zmywaczem jak ja i nie lubi, gdy cokolwiek zostaje może się trochę pomęczyć. Przyznam, że doceniam... Zmyć za cholerę nie mogę i się lekko błyszczą. Gdy się patrzy powłoczki nie widać, lecz gdy dotknie "coś" jest.

 Tak, jak można zauważyć bronię tego lakieru. Cóż, po tylu zawodach wreszcie dorwałam coś porządnego <3. Polecam. 

wtorek, 28 sierpnia 2012

Olejowa kąpiel

Pomysł znaleziony tutaj:
http://www.blondhaircare.com/2012/02/moja-ulubiona-olejowa-kapiel.html?showComment=1346080548468#c1946382728325780213

Jakby ktoś był leniem to zacytuję:
"Wbrew pozorom oleje zmywają cały brud i niwelują zapachy"
"Taka kąpiel doskonale oczyszcza, a co najważniejsze, w przeciwieństwie do preparatów z detergentami nie narusza naturalnej flory bakteryjnej. Dodatkowo przy okazji pluskania możemy zmyć makijaż lub naolejować włosy : )"

Spróbowałam z:
1/5 szklanki oleju z oliwek(tej samej co do mojego "eksperymentu")
Bardzo ciepłą wodą w wannie. (Mmm <3)

Kąpiel?

Oliwę wlałam w chwili, gdy nalewałam wody do wanny i od razu rozeszła mi się na brzegi, acz wystarczyło parę ruchów, by zmieszać ją z wodą. Taki tłusty wywar, acz... Przyjemny.(tylko podgrzać od dołu i mamy "Rosół z Ai" :3) Siedziałabym w tej wodzie i siedziała "smarując" się tym "rosołem". Jak sobie przypomnę pojawia mi sie uśmiech na twarzy. To naprawdę przyjemne... Zabawne ;3. Ale to chyba zależy od tego ile macie w sobie tego dziecka xD. Mi się podobało. Choć gdy wyszłam i się wycierałam pomyślałam, że lepiej byłoby stosować tą kąpiel w chwili, gdy macie już wymieniać ręcznik na nowy, bo przecież zbierze oleju. Sprawdziłam przed chwilą osuszony i efektów wytarcia nie ma. Albo ja nie zauważyłam, lecz i w dotyku i z wyglądu nie zdradza co zrobiłam. To plus.

Efekty?

Poczułam się gładsza xD. Nawet moje nogi, z którymi mam zamiar zrobić dopiero porządek w dotyku nie zdradzały swego opłakanego stanu.
Czy moja skóra była nawilżona? Żeby to sprawdzić nie nakładałam na buzię kremu["ziaja" masło kakaowe(tylko na noc, bo bym się świeciła ;3)-> jedyna firma, z której kremy na mojej buzi dają dłuższy efekt nawilżenia]. I?Choć czułam delikatne napięcie moja buźka nie jęczała o ratunek.
Natłuszczona na pewno byłam, lecz to czego było za dużo "zdjął" ręcznik.
Poświata? Nie zwróciłam uwagi O.o.


Czy będę stosować?

No ba, że tak!^^ Choćby dla tej frajdy(tak, chyba naprawdę mam w sobie wiele z dziecka xD).
Zresztą skóra po tym naprawdę mi się podobała.

Ah, nie olejowałam tym włosów, wręcz przeciwnie, spięłam je do góry w kok, podpięłam spinką, żeby mi się nic nie wyślizgnęło i założyłam opaskę, by grzywka mi się nie zamoczyła, gdy będę myć buzię. Myłam włosy w niedzielę, więc nie chciałam ich tłuścić.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Eksperyment.

Cóż... Eksperyment wczorajszy. (Panienka myje włosy wieczorem i nie codziennie, bo te "kłaki" tego nie potrzebują ;3.) Z pełną motywacja i pod wpływem http://naturalniepienkna.blogspot.com/2009/12/maseczka-do-wosow-z-zotkiem.html  wzięłam miseczkę i... Zmodyfikowałam przepis... o.o'. Czasem sie zastanawiam czy nie można łączyć składników, bo czasem są takie przepisy, czasem inne... Ale do rzeczy. (co nie zmienia faktu, że pytam się na poważnie! Można?)

Co dałam?
-dwa żółtka
-łyżka oliwy z oliwek "Casa de Azeite" z pierwszego tłoczenia "Extra Virgin"-> "Doskonała do sosów, sałatek..." (dalej nie czyta, bo się dobije xD)
-łyżka miodu nektarowo-spadziowego
-łyżka soku z cytryny
-troszkę maski do włosów "Placenta" z Kallos

Jak to wyglądało w praktyce?
Po tym jak dodałam pół łyżki miodu przypomniałam sobie, że podobno oleje działają lepiej lekko podgrzane... A że mieszanki mi się nie chciało podgrzewać-> mikrofalówka i dwa oczka. Jak kończyło się grzać(a trwało to tylko chwilkę) przypominałam sobie, że dałam jajka. Cóż, wyglądało to trochę jak zsiadłe mleko. Dałam ten sok z cytryny i małą łyżeczkę miodu(razem miodu było chyba cała duża łyżka), mieszałam.Poszłam do łazienki, dałam trochę maski... Zmieszałam, zamoczyłam pobieżnie włosy i nałożyłam. Spięłam włosy spinką. Owinęłam... Cóż, zwykłą białą reklamówką a to ręcznikiem. Siedziałam z tym ok. 1,5h. Spłukałam.

Wymyłam włosy metodą OMO(a raczej OM, bo potem już nie nałożyłam odżywki), spięłam je gumką(próbowałam zrobić ślimaka, skręciłam je, ale to było baaardzo luźne.

Wrażenie?
Cóż, ten mój eksperyment miał cóż, przyjemny zapach. Niedrażniący w każdym razie, pachniało to raczej tą maską... Konsystencja nie była płynna, lecz i nie za twarda, taka... maskowata? Taki krem jakby.

Moje włosy rano nie są do końca wysuszone, zwilgotniałe jakby i to mi w gruncie rzeczy pasuje.
Kiedy przeczesałam je dłońmi raz wypadło mało... A raz tylko jeden włosek(xD). Ciekawe jak będzie jutro, bo ostatnio też mi mało wypadło, a następnego dnia znów garściami=-=.
Włosy wydaja mi się bardziej miękkie, gładsze... Acz chyba raczej nie błyszczące(tak, te obserwacje są dla mnie najtrudniejsze). Przed sekundą mama mi powiedziała, że są miękkie xDD. Yaay, czy to znaczy, że to nie jest takie moje zwyczajne "siano"? ;3 Mały sukces... Cóż... Odczuwam pewną satysfakcje. Może nawet nie z efektów(których obserwacja jest dla mnie NAPRAWDĘ, NAPRAWDĘ trudna), acz z tego, ze się jakoś za siebie wzięłam i może coś to da ;3.
Oby. Trzymajcie kciuki?

A właśnie! Sypkie włosy to jakie? Niesklejone? Jeśli tak to takie mam, nie zbijają mi się w loki, acz w takie mniejsze, pokręcone...
Cóż... Nie wiem jak Sprężyna ( http://sprezyna.blogspot.com/ ) to robi, ale gdy ja próbowałam zrobić zdjęcie swoich włosów... Cóż, to trudne. Chcecie?

Pierwsze próby ;3 Kłaki=-='.

Na łóżku przy oknie, inne światło, ale nijak nie mogłam ich objąć :/
Ostatnie. Potwór xDD Czemu one wydaja się rude?! O.O Czy to tylko ja daltonistka? ;3
Tak, daje wam te, które wyszły lepiej, nie gorzej >D. Dwa różne światła... Masakra.

Ah, potraktowałam je odrobiną jedwabiu.

Witam! @___@

Tak, dzień dobry...

Blog powstał w celu zmotywowania mnie... do pielęgnacji. Czego?
Ano wszystkiego, lecz z różną intensywnością. Ogólnie swojej "urody", a chyba najbardziej moich niesfornych, pokręcono-pofalowanych, jak ja to mówię, blond włosów.
Muszę się nauczyć systematyczności...
A także nauczyć bardzo wielu rzeczy w kwestii pielęgnacji.
Mam nadzieję, zę nie jest to słomiany zapał wywołany przeczytaniem paru notek u "sprężyna" i "Anwena"... I mi pomożecie! <3
Bo tej pomocy potrzebuje bardzo, bardzo... Szczególnie, gdy patrzę jak niektórzy rozszyfrowują skład kosmetyków ;3
Liczę też na pewne podpowiedzi w kwestii "jak-co-sie-robi", bo do mnie trzeba instrukcji nie krok po kroku, a kroczek po potknięciu ;3.
Hah, mam nadzieję, że nie zniechęciłam...
Pozdrawiam^^

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...